niedziela, 11 kwietnia 2010

10 kwietnia, czyli...

Nigdy nie uważałem się za specjalnego patriotę. Nigdy też nie byłem wielkim fanem PiSu.
Jednakże to, co wydarzyło się wczoraj, a o czym dowiedziałem się z pierwszej rozmowy z rodzicami po powrocie z Bliskiego Wschodu, mną w pewien sposób wstrząsnęło. Nie potrafię sprecyzować co dokładnie. Pewnie nikt nie potrafi, co dotknęło go bardziej. To jest tragedia, której nie da się rozłożyć na części pierwsze. Zwłaszcza taka tragedia, w takich okolicznościach.

Boję się trochę jutrzejszego wyjścia na uczelnię. Jedyni ludzie, z którymi miałem póki co kontakt, to właściwie moi lokatorzy, którzy żartują. Niekoniecznie z tego a z samej sytuacji Polski. Wiem jednak, że ich żarty są bardziej hmm... Nie mają na celu w żaden sposób urażenia mnie, czy Nas - Polaków, może raczej w pewien sposób podniesienia mnie na duchu. Bo trochę upadłem, choć staram się tego nie pokazywać. Wykładowcy pewnie poruszą ten temat, moje jutrzejsze zajęcia nie należą do wielkich i nauczyciele mniej więcej mnie kojarzą. Zastanawiam się jak to będzie z innymi studentami. Tymi z wymiany i tymi lokalnymi.

Czuję też wewnętrzną potrzebę pójścia do ambasady i wpisania się do księgi kondolencyjnej. Godziny jednak kolidują mi z zajęciami, a nie chcę się usprawiedliwiać z nieobecności w ten właśnie sposób...
Chyba pójdę, a usprawiedliwienia ominę.

2 komentarze:

  1. Ja do tej pory nie mogę uwierzyć w to co się stało... po prostu niewyobrażalne. Byliśmy pod Pałacem Prezydenckim... mnóstwo ludzi, zniczy i kwiatów. Wpisaliśmy się także do księgi kondolencyjnej... w głowie mi się nie mieści, że to wszystko prawda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie mile zaskoczyły opuszczone flagi tutaj przy ministerstwach i wszelkich rządowych budynkach, no i reakcja kolegów z grupy, którzy po moim powrocie na zajęcia składali kondolencje i pytali czy nie było tam nikogo z mojej z rodziny. Trochę podnosi na duchu to, że ludzie w jakiś sposób Cię wspierają choćby głupim "Przykro mi.."

    Też byłam pod pałacem w niedziele, takiej masy ludzi i zniczy nie widziałam już naprawdę dawno...

    OdpowiedzUsuń